Niechęć do macierzyństwa jest w redaktor Kublik silniejsza niż głoszone dotąd wartości. Nawet w restauracji. Okej, felieton Kublik mnie zdenerwował. Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu. Obok nas ojciec z dwójką dzieci. Wszystko trwa chwilę, mała jest już ubrana, matka bierze zwinięty pampers i niesie go do toalety. Może odpowiecie, że tak - w końcu sami używamy klozetu do wydalania i sikania, więc czemuż by nie położyć na desce niemowlaka? Pozostawiam to pytanie otwarte. Oglądanie pampersa z niespodzianką przyprawia mnie o mdłości. Może nie było nawet sposobności lub miejsca w toalecie, żeby operację przeprowadzić właśnie tam? Matka zaczyna ją rozbierać, ściąga majtasy i zmienia małej pampersa. Mam takie swoje uwagi: 1. Znając mentalność ludzi, których przedstawicielką jest pani Kublik - mocno wątpliwe. Mnie osobiscie b. Otóż nie, bo w pewne miejsca się chorzy psychicznie czy ludzie śmierdzący nie udają a zwłaszcza do restauracji podcierać sobie dupę przy stole!
Ale wracając do tematu - przewijane dziecko było w takiej sytuacji przeważnie niewidoczne dla osób postronnych, bo albo zasłonięte meblem, albo kimś, kto był akurat do pomocy. Jak wspomniałam, sama ich nie mam z wyboru. Przyjmijmy jednak - że nie miałby, lub, że toaleta byłaby pusta. Kiedy wyjezdzalam z Polski wiele lat temu poziom kultury byl o wiele wyzszy! Dlaczego Agnieszka Kublik nie potrafiła wczuć się w sytuację matki? Robię co do mnie należy. Nic dziwnego, że po tygodniach, czy miesiącach ciągłego i nieustającego obcowania z najczystszą fizjologią swojego dziecka, rodzicowi sprawa powszednieje, do tego stopnia, że nie dostrzega niczego niesmacznego w tej najczystszej fizjologii. Ale uwaga!
Komentarze
Starsze dziecko zresztą zostało ogarnięte przez tatę i oprowadzane po pociągu, więc podróż umilało mi tylko jedno dziecko - które owszem, podśpiewywało, pokrzykiwało, dźgało mnie w ramię paluszkiem, nie było więc ciche i nieobecne. Unknown 25 lutego Ale ta kupa w pampersie wcale nie jest tak stuprocentowo pewna. Ale czemu zachowuje się jak persona non grata? Siedzą w rogu, na sporej kanapie to ważne; dlaczego - o tym za chwilę. Obok nas ojciec z dwójką dzieci. Jak śmiałam przypuszczać, że sobie przerwą zabawę w połowie! Świergoczą, śmieją się. Z dziecmi do restauracji chodzi sie raczej w ciagu dnia a nie wieczorem. Wielką łaskę, jeśli chcecie wiedzieć ojciec wolałby nie.
Kublik znów "błysnęła". Tym razem nie w sprawie Smoleńska. Dała pokaz dzieciofobii?
- Mimo wszystko, ja nie przewinelabym dziecka w restauracji obok gosci.
- Trzeba sobie uświadomić, że świat nie kręci się wokół mnie i mojego dziecka.
- Dla mnie przewijanie dziecka na środku restauracji to po prostu brak kultury i chamstwo i średnio mnie obchodzi czy jest przewijak czy nie, kobieta która nie ma gdzie przewinąć dziecka powinna zgłosić sie do obsługi oni zaprowadziliby ja na zaplecze czy gdzieś do jakiegoś pomieszczenia.
Koniec roku to okres medialnych podsumowań, refleksyjne spojrzenie wstecz na wydarzenia, które wraz z wybiciem w Sylwestra godziny dwunastej wylądują w starym pudle z napisem "zeszły rok". Czasem jednak wśród zalewu nudnych analiz i newsów niewiele się dzieje bo duża część świata - w tym politycy - ma wolne trafia się tekst, który w ospałym czytelniku wywoła ekscytację. Wzbudza kontrowersje, budząc go z zimowo-świątecznego snu. Udało się to Agnieszce Kublik, która publikując "Pampers z niespodzianką. To nie jest felieton przeciwko matkom" w Gazecie Wyborczej z 28 grudnia roku sprowokowała burzę. Wiedziała, co robi, celowo "podkręcając" temat. Problem nie jest jednak z tych przemijających wraz z emocjami, a tym bardziej z wybiciem północy. Realnie istnieje. Kublik podzieliła się oburzeniem po wizycie w restauracji w centrum stolicy: "Naprzeciw nas dwa małżeństwa albo partnerzy, kto to dziś wie. Siedzą w rogu, na sporej kanapie to ważne; dlaczego - o tym za chwilę. Są z dziećmi. To dwie dziewczynki, starsza tak około trzech-czterech lat, młodsza koło roku. Świergoczą, śmieją się. Dziś nie jesteśmy już szczególnie wyczuleni na małe dzieci np. Już się przyzwyczailiśmy, że rodzice ciągną je ze sobą wszędzie. Ich rozbrykanie nam nie wadzi. Do czasu. Rodzicom to nie przeszkadza. Nasi amerykańscy znajomi są zszokowani, dla nich to po prostu brak kultury. Siedzę przodem do tych maluchów i nagle widzę, że ta młodsza ląduje na kanapie.
Warszawa, centrum, nieduża włoska restauracja. Jest sobotnie popołudnie, coś jakby trzeci dzień świąt. Tłoku nie ma, jest jeszcze parę wolnych stolików. Jestem ze znajomymi, mieszkają w Stanach od ponad 20 lat. W Warszawie tylko przelotem. Rozmawiamy, mamy dużo do obgadania.
Pampers z niespodzianką to nie jest felieton przeciwko matkom. Kublik znów "błysnęła". Tym razem nie w sprawie Smoleńska. Dała pokaz dzieciofobii?
Zacznijmy od tego, że nie jestem matką i z dużą dozą prawdopodobieństwa nigdy nie będę. Taki wybór życiowy. Jednak moi przyjaciele mają dzieci, także zupełnie malutkie. Nie wyobrażam sobie nie spędzać z nimi czasu - czy to po domach czy to na neutralnym gruncie - tylko dlatego, że nie mają z kim zostawić dziecka. Wychodzę z założenia, że obecność dzieci tak samo jak obecność ludzi dorosłych, starszych, na wózkach, o kulach, kobiet w ciąży, prezesów korporacji i bezdomnych - jest nie do uniknięcia, gdy wyjdzie się z domu, pampers z niespodzianką to nie jest felieton przeciwko matkom, mieszkając w dużym mieście. Są po prostu częścią, w moim przypadku warszawskiej, rzeczywistości. Co takiego wyjątkowego jest w dzieciach i ich matkach - ciekawe, że nie rodzicach, jakby ojcowie rozpływali się we mgleże pani Agnieszka postanowiła poświęcić im felieton? Otóż, moi drodzy, dzieci defekują. W pieluszki. Są absorbujące. Wymagają opieki. I, najgorsze ze wszystkiego - po prostu są.
Zapisz się do newslettera
To może ja też się załatwię w nocniczek przy stole bo będzie kolejka do toalety a mi sie bedzie chciało kupę? Przecież jestem tylko człowiekiem czyż nie? Dla mnie przewijanie dziecka na środku restauracji to po prostu brak kultury i chamstwo i średnio mnie obchodzi czy jest przewijak czy nie, kobieta która nie ma gdzie przewinąć dziecka powinna zgłosić sie do obsługi oni zaprowadziliby ja na zaplecze czy gdzieś do jakiegoś pomieszczenia. Ale lepiej mysleć tylko o sobie jak sie nie potrafi zachować prostaczka to niech nie chodzi do restauracji. Zuzanno - a po co czytać? Przecież tu nie chodzi o nic poza tym, by swobodnie pohejtować jak jest okazja
Nie trzeba wystawiać zakazu puszczania bąków w restauracji, bo dla wszystkich to oczywiste, że to niekulturalne. Od pół roku jestem matką Smaczku dodaje fakt, że była to jedna z najważniejszych świątyń w Polsce - Katedra na Wawelu.
I have forgotten to remind you.